Z każdą kolejną piłką uśmiech schodził z twarzy Rosjanki. Sama jest sobie winna (OPINIA)
Żeby ją pokonać, trzeba tego chcieć - powiedziała Anastazja Potapowa przed starciem z Igą Świątek, jakby wygrane z liderką rankingu były dla niej codziennością. Być może liczyła na to, że Polka zagra jak w czasach juniorskich. Tylko że Iga ewoluowała, a Rosjanka - jak widać - została w sferze marzeń.
Uważam, że pewność siebie jest bardzo ważnym elementem w sporcie. Brak wiary we własne siły, możliwości i umiejętności może przeszkadzać w pewnych momentach kariery i trzeba nad tym pracować. Jednak Anastazja Potapowa nie należy do zawodniczek cichych, nieśmiałych, mało charyzmatycznych i skromnych.
Rosjanka mocno podgrzała emocje, przypominając, że w czasach juniorskich z Igą Świątek mierzyła się wielokrotnie i nigdy nie przegrała. Wiemy dobrze, że to, co się dzieje w turniejach młodzieżowych, nie zawsze przekłada się na tenis seniorski. Novak Djoković nigdy nie wygrał juniorskiego turnieju wielkoszlemowego, podobnie jak Rafael Nadal. U kobiet podobna sytuacja jest chociażby z siostrami Williams. Sukcesy odnosili tam za to tacy zawodnicy, którzy nigdy nie przebili się do czołówki.
Potapowa chyba wierzyła, że skoro miała na Igę Świątek patent kilka lat temu, to teraz nic się nie zmieniło. Tylko że Polka z każdym rokiem jest lepsza, czysto tenisowo, ale także mentalnie. Rosjanka wyszła na kort bardzo pewna siebie, ale uśmiech schodził jej z twarzy z każdym kolejnym gemem i zaczęła się wkradać mocna frustracja.
Sęk w tym, że Świątek nie musiała nawet wchodzić na swój najwyższy poziom. Trzymała po prostu piłkę w korcie, od czasu do czasu popisując się firmowymi zagraniami. Nie musiała po nie często sięgać, bo Rosjanka, choć dobrze się poruszała po korcie, nie potrafiła w ogóle odpowiadać nawet na najprostsze piłki.
Waleczności nie można jej odmówić. Próbowała. Nie miała jednak żadnego argumentu nawet na zdobycie gema. Pod koniec meczu było mi jej nawet przez chwilę szkoda. Wszak miała jedną akcję, kiedy minęła Polkę przy siatce, bardzo efektowną. Jednak w tenisie nie ma not za styl. Mecz się skończył i nikt nie będzie już o tej jednej piłce pamiętał. Do historii przejdzie za to fakt, że to spotkanie trwało 40 minut, a bezsilna Rosjanka nie ugrała nawet gema.
Potapowa cieszyła się na mecz z Igą jeszcze w sobotę. Teraz będzie marzyła o tym, żeby jej unikać w turniejowych drabinkach. Na tym etapie turnieju, taki wynik, będąc 41. rakietą na świecie, jest po prostu kompromitacją. Tym bardziej, kiedy ona sama oddała Polce 35 z 48 punktów (z czego 19 było błędami niewymuszonymi).
Tak, pewność siebie jest ważna. Ale czasami trzeba bardziej uważać na słowa.
Dominika Pawlik, WP SportoweFakty