SPONSORZY/PARTNERZY:

Sponsor kategorii
Wyczyn

"Takie rozmowy potrafią poszerzyć horyzonty"

- Szukałem inspiracji wśród sław z innych dyscyplin - mówi Mateusz Mirosław, trener, a prywatnie mąż Aleksandry Mirosław. Jego ścieżka kariery też może być inspiracją dla wielu.

"W zeszłym tygodniu było wszystko: akceptacja, trudne decyzje, szczere rozmowy, odważne posunięcia i radykalne zmiany w sposobie myślenia" - to cytat, który możemy znaleźć pod ostatnim wpisem Mateusza Mirosław na Instagramie.

Trener, a prywatnie też mąż Aleksandry Mirosław ma bardzo duży wpływ na sukcesy naszej mistrzyni olimpijskiej z Paryża.

Skąd czerpie inspiracje do pracy? Trenerzy muszą ostrożnie podchodzić do tematu, bo to nie tak, że odpowiadają jedynie za sprawy techniczne podczas zawodów. Olbrzymią rolę w sporcie odgrywa psychika.

Mirosław twierdzi, że sporo dały mu książki, różnego rodzaju szkolenia, konferencje, a także rozmowy z trenerami, choć niekoniecznie związanymi z jego dyscypliną sportu

- Jedną z takich osób, z którą bardzo dużo konsultowałem się przed igrzyskami, żeby zaplanować te trzy ostatnie miesiące, był trener przygotowania motorycznego Tomasz Gęborys. Takie rozmowy potrafią bardzo szybko poszerzać horyzonty. Na początku swojej kariery inspirowałem się takimi szkoleniowcami jak Bob Bowman od pływaka Michaela Phelpsa, Phil Jackson z koszykówki, Tim Grover, czyli trener personalny m.in. takich koszykarzy, jak Michael Jordan i Kobe Bryant, oraz trener boksu Teddy Atlas. Szukałem inspiracji wśród sław z innych dyscyplin - mówił Mirosław w rozmowie z TVP Sport.

Wychodzi z założenia, że nie sukcesy, a właśnie porażki najbardziej kształtują sportowca i trenera.

Dziś wszyscy patrzą na niego, jak na trenera mistrzyni olimpijskiej, ale przecież nie zawsze było tak kolorowo.

Cofnijmy się do 2021 roku. Aleksandra Mirosław była murowaną kandydatką do złotego medalu podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, natomiast skończyło się wielkim rozczarowaniem i "zaledwie" czwartą lokatą.

Był też inny stresujący moment po mistrzostwach świata w Bernie w sierpniu 2023 roku, gdy Aleksandra zajęła trzecie miejsce, które nie dawało kwalifikacji olimpijskiej.

- Priorytetem zdecydowanie było zarządzanie stresem. Jeszcze kilka miesięcy przed Bernem wiedziałem, że jeśli będziemy musieli się przygotowywać do zawodów kwalifikacyjnych w Rzymie, to opracuję plan i będę wiedział, jak to zrobić, żeby Ola miała tam taką samą, albo i lepszą formę niż w mistrzostwach świata. Aspekt psychologiczny w tamtym momencie był największym wyzwaniem - mówił Mateusz we tym samym wywiadzie z TVP Sport.

W mediach społecznościowych napisał: "To było najtrudniejsze przygotowanie, zrobiliśmy wszystko dobrze. Forma była świetna, koncentracja psychiczna była obecna. Włożyliśmy krew i łzy w ten dzień, pracowaliśmy na niego latami... ale zapomnieliśmy o jednej rzeczy... Już sekundę po tym, jak upadła... wiedziałem, czego brakuje. Zapominamy cieszyć się procesem. Byliśmy tak skupieni na ciężkiej pracy, że zapominamy, żeby się przy tym trochę bawić. Tego dnia nie wygraliśmy biletu do Paryża, ale znaleźliśmy miłość do gry, znaleźliśmy uznanie, znaleźliśmy siebie nawzajem.".

Finalnie nie dość, że udało się wygrać rzeczony bilet do Paryża, to jeszcze Aleksandra Mirosław zdobyła upragnione i tak długo wyczekiwane złoto.

Mateusz Mirosław został Trenerem Roku 2024 podczas 90. Gali Mistrzów Sportu. Gdy wyszedł na scenę, nie miał nawet przygotowanego przemówienia. Trudno powiedzieć, czy było to zamierzone, ale jego monolog trwał niemal dokładnie tyle, co finałowy bieg jego żony w finale IO. Skromność? Być może. Widać, że woli działać niż mówić.