SPONSORZY/PARTNERZY:

Sponsor kategorii
Wyczyn

Niesamowity sezon polskiej biegaczki

Rok 2024 należał do Natalii Bukowieckiej. To był najlepszy czas w jej karierze, czego ukoronowaniem były Igrzyska Olimpijskie w Paryżu, podczas których zdobyła brązowy medal w biegu na 400 metrów. Nie można też zapomnieć o złotym medalu w mistrzostwach Europy w Rzymie.

Co więcej, na początku roku w rywalizacji na 300 metrów w RPA dobiegła na metę z czasem 35.52 s i pobiła nieoficjalny rekord Polski ustanowiony w 1975 roku przez Irenę Szewińską.

Zresztą, 10 czerwca w Rzymie, przy okazji wspomnianych mistrzostw Europy, Bukowiecka ustanowiła rekord Polski (48.98 s) i po raz kolejny pobiła wynik Szewińskiej (49.29 s, tym razem z 1976 roku). Miesiąc później pobiegła jeszcze szybciej w Londynie (48.90 s).

Co ciekawe, dopiero podczas Gali Złote Kolce w Chorzowie (parę miesięcy po igrzyskach) dotarło do niej, czego dokonała. - My jako lekkoatleci szybko stawiamy sobie nowe cele i myślimy o tym co będzie, ale właśnie podczas gali, gdy oglądałam na ekranie przygotowane filmy z moimi biegami, dotarło do mnie, co się stało. Wcześniej tego nie oglądałam, nie było na to czasu. Teraz trochę to do mnie wróciło - mówiła nam Bukowiecka.

Ona nigdy nie wychodziła przed szereg. Nie było o niej głośno, nie pchała się przed kamerę i na pierwsze strony gazet. Zamiast tego skupiła się na ciężkim treningu.

I trudno nie odnieść wrażenia, że ma mentalność, która pozwala jej na odnoszenie sukcesów. Od dziecka nie lubiła przegrywać. - Jako dziewczynka bardzo poważnie podchodziłam do każdego wyzwania. Biegi przełajowe towarzyszyły mi od dzieciństwa. I choć koledzy i koleżanki traktowali je jak zabawę, ja zawsze marzyłam o zwycięstwie - mówiła Bukowiecka w wypowiedzi opublikowanej w albumie "Herosi".

Biegaczka lubi rywalizować, ale jeszcze bardziej kręci ją pobijanie własnych rekordów życiowych. - Każdy chce wygrywać i być najlepszy, więc trzeba pokonywać innych, natomiast dla mnie dużo ważniejsze jest pokonywanie własnych granic, przesuwanie rekordów życiowych - mówiła w podcaście Bieganie.pl, który przy okazji został zatytułowany "Mentalność mistrzyni".

Nasza gwiazda odniosła się też do hejtu, który - co ciekawe - spotkał ją po biegu półfinałowym na igrzyskach. - Pobiegłam w czasie 49 i pół sekundy, aczkolwiek bardzo się zmęczyłam, nie będę zaprzeczać. Widziałam, że połowa komentarzy była w stylu, że nie mam siły i w finale nic nie pobiegnę. "Zlewałam" to, nie zwracałam uwagi. Będąc sportowcem na wysokim poziomie, trzeba się nauczyć, żeby albo tego nie czytać albo się tym nie przejmować - twierdzi.

Bukowiecka pokazuje, że ma - mówiąc kolokwialnie - poukładane w głowie. Może być przykładem dla osób, które być może dopiero zaczynają przygodę ze sportem.

Trzeźwo patrzy na świat, realnie ocenia swoje występy, a uśmiech w zasadzie nie schodzi jej z twarzy. Sprawia wrażenie niezwykle pozytywnej osoby, choć w momencie wyjścia na bieżnie zmienia się w skoncentrowaną zawodniczkę i nie liczy się dla niej nic innego.

Bieganie to jej pasja i praca, ale starty w zawodach i treningi łączy ze służbą wojskową.