SPONSORZY/PARTNERZY:

Grbić to ambasador polskiej siatkówki. Dzięki niemu nie musimy tęsknić za Heynenem

Nikola Grbić stał się rozpoznawalny w Polsce już za sprawą wielkich sukcesów odnoszonych z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Z Biało-Czerwonymi do tej pory zdobył jeden złoty medal ważnej imprezy. Istnieją przesłanki, by sądzić, że to dopiero początek.

Nikola Grbić to nie tylko znakomity fachowiec, ale również mentor z prawdziwego zdarzenia. Przejął reprezentację Polski po Vitalu Heynenie, zwolnionym z powodu niezadowalających wyników i błyskawicznie udowodnił, że potrafi doskonale zarządzać potęgą.

Pod jego wodzą Biało-Czerwoni nie zakończyli żadnego wielkiego turnieju poza podium. Czterokrotnie grali w finale. W 2023 roku wygrali Ligę Narodów i Mistrzostwa Europy. I choć w 2022 roku doznali dotkliwej porażki z Włochami w finale mistrzostw świata (1:3), nikt go za to nie wini.

Przyczynił się do tego występ Polaków podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich Podopieczni Grbicia po heroicznym boju pokonali w półfinale Stany Zjednoczone 3:2. Nie zdołali jednak przeciwstawić się gospodarzom imprezy, Francuzom (0:3).

Dzięki niemu klątwa ćwierćfinału przeszła do historii

Biało-Czerwoni wyjechali z Paryża ze srebrnymi medalami i odczarowali klątwę ćwierćfinału (wcześniej odpadali na tym etapie sześć razy z rzędu). Drugie miejsce to największy sukces po zwycięstwie w Montrealu w 1976 roku.

- Nie ma potrzeby, byśmy zbaczali z kursu, bo to nie pomoże nam w pozostaniu na wysokim poziomie. Ważne jest, byśmy pozostali na ziemi i nie wywyższali się. Nie możemy myśleć, że jesteśmy najlepsi na świecie, bo finał pokazał, że nie jesteśmy. Dzięki temu... istnieje przestrzeń do poprawy - mówił po igrzyskach w Paryżu WP SportowychFaktach Nikola Grbić.

Tamtą wypowiedzią Serb po raz kolejny udowodnił, że nie lubi bujać w obłokach i woli chłodną analizę. Nie zachłysnął się sukcesem. Stoicki spokój pokazał też chwilę po końcowym gwizdku dreszczowca ze Stanami Zjednoczonymi. Gdy jego zespół popadł w euforię, on myślał już o kolejnym spotkaniu i oddał szacunek rywalom.

Nie tylko wybitny trener. Na parkietach robił furorę

Po takich zdarzeniach poznaje się wielkie osobowości. Jej Grbiciowi odmówić nie można. To nie tylko znakomity trener, ale swego czasu również zawodnik. Jako rozgrywający Jugsławii zdobył 6 medali ważnych imprez, w tym dwa złote. Z kolei z Serbią i Czarnogórą sięgnął po co najmniej jeden krążek każdej z nich.

Grbić zwyciężył również Ligę Mistrzów w barwach Sisley Treviso i Itas Diatec Trenintino. Dziesięciokrotnie został wybierany najlepszym rozgrywającym ważnych turniejów i rozgrywek.

Zdobyte doświadczenie z parkietów stawiało go w roli poważnego kandydata na jednego z najlepszych trenerów na świecie. Pomagały w tym także zdolności przywódcze. Serb rozpoczął swoją przygodę z nowym wyzwaniem jeszcze w tym samym roku, w którym odwiesił buty na kołku. Od razu z wysokiego "C", prowadząc Sir Safety Perugię.

Wygrał wszystko, za wyjątkiem...

Po dwóch latach został selekcjonerem reprezentacji Serbii. Z nią w debiutanckim sezonie dotarł do finału Ligi Światowej, którą rok później wygrał. W 2017 roku jego podopieczni świętowali zdobycie brązowych medali mistrzostw Europy.

Rozpoznawalność w Polsce jednak zyskał przede wszystkim za sprawą prowadzenia ZAKSY. Pod jego wodzą kędzierzynianie sięgnęli jako drugi klub w historii z naszego kraju po triumf w Lidze Mistrzów. Po dwóch latach w Perugii zastąpił Heynena na stanowisku reprezentacji Polski.

W tym roku Grbić stanie przed szansą zdobycia ostatniego skalpu w zawodniczej i trenerskiej karierze. W jego dossier brakuje tylko zwycięstwa w mistrzostwach świata.

- Dla mnie to wielka motywacja, ale nie zmieni to nic w naszych przygotowaniach i sposobie pracy. Zawsze pracuje dużo i po prostu najlepiej jak umiem, tego nic nie zmienia. Pod kątem emocjonalnym to byłaby wielka rzecz. Mam nadzieję, że pokonam i tę przeszkodę - mówił Grbić w rozmowie z WP SportoweFakty.