Dawid Góra: Trener Igi Świątek nagle wstał. Reakcja mówi sama za siebie [OPINIA]

Półfinałowy mecz w Rzymie był potwierdzeniem kosmicznej formy Igi Świątek (6:4, 6:3). Rywalka grała naprawdę dobrze, próbowała zaskakiwać Polkę, ale ta nie brała pod uwagę innego scenariusza niż zwycięstwo. Postawę podopiecznej docenił Tomasz Wiktorowski, który natychmiast wstał i bił brawo. Dokładnie o to chodzi. Zresztą natychmiast wychwycił to operator i aplauz dla Polki mógł zobaczyć każdy telewidz.

Sytuacja miała miejsce m.in. po fantastycznej wymianie w drugim secie przy stanie 4:2 dla liderki rankingu WTA. Najpierw Iga świetnie przyjęła mocno zagraną piłkę. Posłała ją głęboko w lewą stronę, a kiedy Coco Gauff z trudem ją odbiła i zaczęła wracać na pozycję, Iga perfekcyjnie uderzyła w prawo. Amerykanka nie miała szans na jakąkolwiek reakcję, a co dopiero konstruktywną obronę.

Po tej akcji nie było już większych wątpliwości, że Iga nie odda zwycięstwa. Tylko prawdziwa katastrofa odebrałaby jej finał w Rzymie. Postawę podopiecznej docenił Tomasz Wiktorowski, który natychmiast wstał i bił brawo. Dokładnie o to chodzi.

Ale dokładnych i konsekwentnych zagrań Polki było w tym meczu znacznie więcej. Właśnie od takiego zaczął się drugi set. Iga przy stanie 15:00 w niewiarygodny sposób zmieściła piłkę zaraz za siatką przy bocznej linii. Gauff, mimo że stała całkiem blisko, mogła tylko, z zaskoczeniem mieszanym z rezygnacją, odprowadzić piłkę wzrokiem.

Amerykanka stawiała jednak silny opór. W pierwszym secie zawodniczki długo grały gem za gem, co unaoczniało tylko wysoki poziom obu tenisistek. Jednak to Iga w czwartek była nie do pokonania – mam wrażenie, że niezależnie od tego, która przeciwniczka stanęłaby po drugiej stronie siatki.

Znakomita seria zwycięstw i styl, w jaki Iga je odnosi, każą ze spokojem czekać na finał w Rzymie. A potem na rozgrywki Rolanda Garrosa i Wimbledon. Wiadomo, wszystkiego wygrać się nie da, ale jeśli ktoś miał wątpliwości co do ciągłości wysokiej dyspozycji Polki w kolejnych latach od pierwszego zwycięstwa w Paryżu, dziś i w ciągu ostatnich tygodni dostaje wystarczający dowód na to, że poziom Igi nie maleje.

31 maja Iga będzie obchodzić 23. urodziny. Pamiętam, kiedy pisałem o jej postawie na korcie, kiedy miała 19 lat. To niezwykłe, że przez ostatnie niemal cztery lata właściwie nie dało się zauważyć dłuższych "dołków" w karierze Polki. Wiecznie tak się nie da, ale oby ten stan trwał jak najdłużej. Przed nami przecież nie tylko turnieje wielkoszlemowe, ale także choćby ten olimpijski.

Iga heroską sportu (nie tylko polskiego) już jest, ale jestem przekonany, że start na igrzyskach zajmuje szczególne miejsce w jej kalendarzu.

Dawid Góra, WP SportoweFakty