Iga Świątek podczas turnieju w Madrycie

Iga Świątek podczas turnieju w Madrycie

Sponsor kategorii
Talent

Dawid Góra: Świątek doskonale odpowiedziała na słowa Sabalenki. "Consistent" w najlepszym wydaniu [OPINIA]

Consistent - to słowo ma określać Igę Świątek w świecie sportu. Taki jest cel naszej tenisistki. I nawet jeśli jeszcze w pełni nie osiągnęła celów tkwiących w tym określeniu, jest na dobrej drodze do sukcesu.

"Osiągnęłam już wiele, ale wciąż nie zdobyłam szczytu. Wywalczę go, gdy w stu procentach uświadomię sobie, dlaczego odniosłam sukces i będę w stanie powtarzać go cyklicznie, funkcjonować na wysokim poziomie stabilnie przez dłuższy czas. Jest takie angielskie słowo 'consistent'. I to będzie kiedyś moim szczytem. W języku polskim nie ma na nie dobrego tłumaczenia" - tak napisała Iga trzy lata temu w cyklu WP SportoweFakty Drużyna Mistrzów.

To angielskie słowo powtarzała zresztą częściej i nie tylko przy okazji rozmów z mediami. Jeśli postaramy się przetłumaczyć je na język polski, uzyskamy coś w rodzaju: "spójny", "logiczny", "zgodny".

Choć to słowo dla Igi ma zapewne znacznie szersze znaczenie, wydaje się, że w sportowym życiu jest bliska realizacji założeń z niego wynikających. Iga nie ma dłuższych okresów słabości. Jeśli gra kiepski mecz i odpada z turnieju, szybko wraca na właściwą ścieżkę. Oczywiście nie oznacza to, że kolejne zawody wygrywa w cuglach, ale dociera w nich daleko, walczy o ostateczne trofeum.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak jest, z mniejszymi bądź większymi wahaniami, od kilkunastu miesięcy, żeby nie powiedzieć kilku lat. A to w kontekście 23-latki (rocznikowo) jest niewiarygodnym osiągnięciem.

Za Igą kolejny zwycięski turniej - w Madrycie. A przed nią kolejne wyzwanie - w Rzymie. Najważniejszy sprawdzian w tym roku jednak jeszcze przed Igą - igrzyska olimpijskie. Polka przystąpi do rywalizacji jako liderka rankingu WTA. A to zobowiązuje. Nawet jeśli tenisiści nie stawiają mistrzostwa olimpijskiego na piedestale, są to istotne, obarczone kulturowym znaczeniem i prestiżem zawody.

Osiągać "consistent" w roku olimpijskim musi być szczególnie trudne. Ale pomaga w tym nieustanne zachowanie zdrowego rozsądku.

Aryna Sabalenka, rankingowa dwójka, stwierdziła, że myśli o Idze podczas treningów. - Przegrałam z nią wiele meczów, zawsze pchała mnie do bycia lepszą. Pamiętam, jak ćwiczyłam i myślałam, że jeśli chcesz ją pokonać, musisz biegać, robić to, co robisz, ciężko pracować i dawać z siebie wszystko. [...] Iga nie jest jedyną rywalką, o której myślę, trenując, ale jeśli przegrasz z kimś cztery mecze z rzędu, to myślisz o nim na treningu - przyznała w rozmowie z Eurosportem.

Iga odpowiedziała jasno. W rozmowie z WTA Insider stwierdziła: - No cóż, nie powiedziałabym, że tak mam, nie mam czegoś takiego jak ona. Nie myślę o Arynie, kiedy trenuję. Tym bardziej, że wiem, iż gdy konkurencja jest duża, to jeśli zatrzymam się na moment, mogę zostać wypchnięta.

Zawodniczki są w podobnej dyspozycji. Tym istotniejsze są te słowa. Oczywiście Iga prezentuje się lepiej, jednak finał w Madrycie dosadnie uzmysłowił nam wszystkim, jak zacięta może być walka między dwoma najlepszymi obecnie tenisistkami na świecie. A mimo tego Polka nie myśli tylko o Sabalence, nie rozważa podobieństw, nie kieruje się osiągnięciami przeciwniczki.

- Po prostu się różnimy. Nie chcę być jedną z tych osób, które kogoś osądzają. Wiem, jak wygląda życie w internecie i nie chcę siać nienawiści do nikogo. Przede wszystkim mamy do siebie ogromny szacunek i jesteśmy dla siebie życzliwe - dodała w podcaście Iga.

I jeśli dobrze zrozumiałem, o co chodzi w zasadzie "consistent", to takim podejściem Iga konsekwentnie ją realizuje. Bo to ona musi być dla samej siebie najważniejsza. Przynajmniej w aspekcie sportowym. Rywalki są przeszkodami do pokonania. Należy im się szacunek. Ale nadmierne skupienie na nich? To tylko rozpraszałoby uwagę od własnych umiejętności i planów.

Na początku maja Iga jest na znakomitej drodze do tego, aby igrzyska były dla polskich kibiców pięknym widowiskiem.

Dawid Góra, WP SportoweFakty