Jaśkiewicz

Jaśkiewicz

Chciał dać dzieciom to, o czym sam marzył

Człowiek instytucja - Karol Jaśkiewicz. Ojciec, sołtys, sadownik, ale z wielkiej pasji piłkarz, prezes klubu i trener. To działacz z krwi i kości, który zmobilizował ludzi z regionu i namówił na sport.

Wielkimi krokami zbliża się druga w historii gala plebiscytu Herosi, organizowanego przez portal WP SportoweFakty. Podczas niej w kategorii "Inspiracja" wyróżniona zostanie osoba, która otrzyma najwięcej głosów od internautów.

Nasza redakcja wybrała pięcioro kandydatów. W tym wąskim gronie jest właśnie Karol Jaśkiewicz, który od podstaw stworzył klub, dba o rozwój sportowy w okolicy i pełni też funkcje społeczne.

Nasz nominowany mieszka we wsi Rajsko, położonej w województwie wielkopolskim, około 20 kilometrów od Kalisza, która liczy obecnie nieco ponad 250 mieszkańców. Co więcej, od 10 lat jest jej sołtysem.

"Zrobię klub u siebie"

Jaśkiewicz w 2011 roku założył klub piłkarski Jaskiniowiec Rajsko. Występował w jego barwach przez 12 lat jako lewy obrońca. Jak zaznacza, początkowo była to sekcja tylko seniorska, która najpierw grała w B klasie, a potem A klasie. Później "umarła śmiercią naturalną", ale wcześniej Jaśkiewicz założył szkółkę piłkarską dla dzieci. I ta przetrwała do dziś.

37-latek sam był również zawodnikiem, ale jedynie amatorsko. - Nie grałem nigdzie za dzieciaka, bo dostępność takich szkółek w moich czasach była znikoma - opowiada. - W wieku 16 lat zagrałem pierwszy mecz w wiejskim klubie, który w tym samym roku przestał istnieć. W debiucie strzeliłem dwie bramki, wygraliśmy 2:0. I tak zakończyła się przygoda piłkarska w tym klubie. Później była szkoła średnia, studia zaoczne we Wrocławiu, więc siłą rzeczy granie w weekendy mijało się z celem. Mówiłem sobie, że skończę studia i zrobię klub u mnie. I to się wydarzyło - opowiada nam.

"Bohaterami są dzieci, nie ja"

- Projekt młodzieżowej akademii miał trwać pół roku, ale mile mnie zaskoczył i przetrwał do dziś. W tym momencie mamy dwa roczniki, 46 dzieciaków trenuje w naszych sekcjach, z czego żaki i młodziki grają w rozgrywkach, a planujemy jeszcze otworzyć zajęcia dla najmłodszych - wyznał rozmówca, który prezesem jest "tylko na pieczątce".

- Ja się za takiego nie uważam. Pełnię każdą funkcję - skarbnika, trenera, działacza, kierowcy, pomocy medycznej - która jest potrzebna. Robię wszystko, co jest potrzebne. Projekty o dofinansowania piszę sam, tak samo je rozliczam - dodał.

Jaśkiewicz działa w klubie, jest sołtysem, ale prowadzi również własne gospodarstwo ogrodnicze, a przede wszystkim jest mężem i ojcem trójki dzieci - 9-letniej córki Oliwii oraz dwóch synów - Nikodema (12 lat) i Kacpra (6 lat).

Nasz nominowany miał świadomość, jak dzieciom z małych miejscowości trudno jest zaistnieć w świecie sportu. To właśnie było dla niego inspiracją do utworzenia szkółki. Chciał dać im to, o czym sam tylko marzył. I ta sztuka mu się udała w najlepszy możliwy sposób.

- Bohaterami są dzieci, nie ja - podkreślił 37-latek, który liczy na to, że w przyszłości wyjdzie jeszcze kiedyś z nimi na boisko.

Działa za darmo, w czynie społecznym. Nigdy nie pobierał za to pieniędzy i mówi, że to się nie zmieni. Jego niedawny pomysł, który udało mu się zrealizować, okazał się strzałem w dziesiątkę.

- Podczas ferii zorganizowałem dzieciakom obóz piłkarski, pojechałem tylko z najstarszą sekcją w Góry Świętokrzyskie do obiektu, gdzie mieliśmy i orlik, i salę gimnastyczną. Bardzo dobrze to wyszło, byli zadowoleni. Już były pytania, gdzie pojedziemy za rok. Teraz organizujemy wyjazd na mecz reprezentacji Polski z Litwą - wyznał nasz rozmówca.