Z odwagą przez życie. Pia Skrzyszowska może zrobić wielkie rzeczy
Pia Skrzyszowska wciąż jest bardzo młoda, a już ma na koncie duże sukcesy. Stać ją na sięganie po najwyższe laury, choćby medale igrzysk olimpijskich. - Limity? Nie widzę ich u siebie - mówi płotkarka nominowana w Plebiscycie WP Herosi.
- Postawiłem jej wymóg, by średnia na maturze ze wszystkich przedmiotów wyniosła przynajmniej 80 procent - ujawnił niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty Jarosław Skrzyszowski (WIĘCEJ TUTAJ). Gdyby jego córce się nie udało, miałaby zapomnieć o sportowej karierze. Ale udało się, warunek ojca został spełniony, otworzyły się drzwi do zawodowstwa.
Na szczęście dla polskiej lekkoatletyki.
Pia Skrzyszowska jest dziś jedną z najlepszych płotkarek na świecie. Ma już tytuł mistrzyni Europy na 100 m przez płotki, jest medalistką tegorocznych Halowych Mistrzostw Świata w Glasgow w biegu na 60 metrów przez płotki, choć dopiero w tym roku skończy 23 lata.
Dokładnie 20 kwietnia, dwa dni po gali Herosi WP, w której wręczymy nagrody pierwszej edycji naszego plebiscytu dla najlepszych i najbardziej inspirujących polskich sportowców (WIĘCEJ TUTAJ).
W kategorii "Talent", w której doceniamy sukcesy młodych i perspektywicznych zawodników, zebrana przez nas kapituła złożona z legend polskiego sportu nominowała właśnie naszą sprinterkę. Skrzyszowska już jest gwiazdą, ale w zgodnej opinii ekspertów najlepsze wciąż przed nią. Skala jej talentu jest bowiem gigantyczna.
Przyszłość polskiego sportu
- Nawet na igrzyskach olimpijskich w 2032 roku Pia będzie mogła sięgać po największe sukcesy. To przyszłość polskiej lekkoatletyki - mówi o młodej płotkarce czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym, Robert Korzeniowski, członek kapituły, która nominowała ją do nagrody w plebiscycie Wirtualnej Polski.
Jego zdaniem Skrzyszowska ma wszystkie cechy, które pozwalają być inspiracją dla najmłodszych sportowców w Polsce. A są to: odwaga, determinacja i naturalność. Możemy mieć ogromne powody do dumy dzięki jej sukcesom, ale także dzięki zawodnikom, którzy mogą trafić do lekkiej atletyki ze względu na jej osobę.
- Młodzi chłopcy w naszym kraju mają Roberta Lewandowskiego, ale ona może być modelem bohaterki dla dziewczyn i dzięki niej dużo dziewczynek trafia do lekkiej atletyki - nie ma wątpliwości jeden z najbardziej utytułowanych polskich sportowców w historii.
Mimo młodego wieku nasza płotkarka ma już bardzo pokaźny bagaż doświadczeń, nie tylko tych przyjemnych. Momenty rozczarowania i wynikające z ambicji łzy potrafiła jednak przełożyć na pracę, która przynosi znakomite rezultaty. I dzięki temu jest dziś tylko mocniejsza.
"Wolałem, żeby skupiła się na nauce"
Ze względu na rodziców, wydaje się że kariera sportowa była jej wręcz pisana. Mama Jolanta Barczak to była medalistka Halowych Mistrzostw Europy w skoku w dal, której trenerem był właśnie Jarosław Skrzyszowski, wcześniej sprinter.
To jednak nie do końca prawda. Dziś jej tata nie ukrywa, że wcale nie był zwolennikiem kariery sportowej córki.
- To jej mama zauważyła predyspozycje córki do skoku w dal. Twierdziłem, że szanse na przebicie się do czołówki nie są wielkie, a zajmie jej to mnóstwo czasu, a przede wszystkim odbije się na nauce. Wolałem, żeby córka skupiła się na szkole i miała później normalną pracę. Dziś Pia często mi to wypomina - mówi z uśmiechem.
Miał być skok w dal i płotki. Przełom nastąpił, gdy Pia miała 16 lat. Na juniorskich mistrzostwach Polski pobiła rekord kraju w biegu na 60 m przez płotki, będący jednocześnie najlepszym wynikiem na świecie w kategorii U-18. Wielki sukces, choć nie trenowała jeszcze konkretnej konkurencji. Dopiero ze względu na dolegliwość stopy i problemy z odbiciem postanowili skupić się na płotkach.
- Te wyniki w wieku 16 lat pokazały, że ma niesamowity potencjał - ocenia po latach jej tata. I jej pierwszy trener. Zresztą, miał nim być tylko tymczasowo, aż znajdzie się ktoś inny. Współpraca przynosiła jednak tak dobre efekty, że stworzyli stały duet. - Ostatnio dotarło do mnie, że ten okres przejściowy trwa już szósty rok - zauważa.
"To nie trener, ale tata"
Rozumieją się znakomicie. Trener Jarosław, to zawsze tata Jarosław. - Nigdy nie powiedziałam do niego "trenerze", to tata - wyjaśnia Pia.
Ojciec potrafi pomóc w najtrudniejszych momentach, jak przed tegorocznymi Halowymi Mistrzostwami Świata w Glasgow. Wyniki osiągane na mityngach przed imprezą były przyzwoite, jednak ambicje były ogromne, Pia zamierzała pobić rekord Polski. Na dodatek przyplątała się alergia, a potem pechowa kontuzja na siłowni, gdy 10-kilogramowy talerz spadł jej na stopę.
Po mityngu w Madrycie pękła, wypłakała morze łez. Ojciec potrafił opanować emocje córki. - Udowadniał mi, że na treningu wszystko jest dobrze, że wierzy we mnie, żebym powalczyła, nie odpuszczała. W sumie mówił mi to, co zawsze, tylko pięć razy więcej, bo chyba o tym na chwilę zapomniałam - śmiała się po finale HMŚ, w którym zdobyła brąz i znów płakała. Tym razem ze szczęścia.
- Z tatą dużo rozmawiamy, nawet o głupotach. Mamy swoje żarty, dobrze się rozumiemy. Jak jesteśmy razem, to nie mówimy tylko o sporcie. To pomaga - mówiła nam po powrocie z Glasgow.
Klucz do sukcesu? Według jej taty najważniejsza jest naturalność i to, że podczas treningów nie zakładają masek trenera i zawodniczki.
- Rozmawiam z nią tak samo podczas treningu, jak w domu. Skupiamy się po prostu na innych elementach. To nie jest tak, że wchodząc na stadion, nagle się zmieniamy. Jesteśmy takimi samymi ludźmi zarówno w domu, jak i na treningach - przekonuje.
Marzenia i odwaga
Pierwsza część roku, podobnie jak jej matura, zaliczona na więcej niż 80 procent. W drugiej nie zabraknie wyzwań - przede wszystkim igrzyska olimpijskie, wcześniej mistrzostwa Europy w Rzymie. I Pia stawia sobie ambitne cele. W stolicy Włoch chce obronić tytuł najlepszej płotkarki Starego Kontynentu, w Paryżu awansować do olimpijskiego finału.
- Medal HMŚ to znak dla mnie i mojego taty, że idziemy w dobrą stronę. Osiągnęliśmy to, co zakładaliśmy. Po trudnych i dużych oczekiwaniach zrobiliśmy to w odpowiednim momencie. Cele na lato to złoto ME i finał na igrzyskach. Żeby to zrobić, trzeba będzie biegać poniżej 12,50 s, ale ten wynik mnie nie przeraża. Dążymy nawet do 12,40 s i szybciej - zapowiada odważnie.
Już po mistrzostwach Europy w Monachium profesjonalizmem i ambicją młodszej koleżanki zachwycona była Sofia Ennaoui. Że nie boi się głośno mówić o swoich celach i nie zadowala się planem minimum. Powtarza to także Anna Kiełbasińska, stawiając Pię za wzór i twarz nowego, odważnego pokolenia polskich sportowców.
- Pia czy Ada Sułek pokazują, że nie trzeba się bać głośno mówić o swoich celach. Teraz sport bardzo mocno zaczyna się charakteryzować tym, że sportowcy bardzo mocno wierzą w swoją wartość i o tym mówią. Nikt się nie boi mówić o medalu MŚ czy rekordzie globu - mówiła nam Ennaoui.
- Limity? Nie widzę u siebie limitów. Gdybym je miała, to bym nie trenowała. Czas sportowca jest krótki, dlatego jedziemy na maxa, trzeba swój czas wykorzystywać. A ja wiem, jakie są moje możliwości - zapowiada zdecydowanie Skrzyszowska.
I tak właśnie trzeba, po najwyższe laury sięgają tylko odważni.