Kacper Sztuka Łukasz Sztuka

Kacper Sztuka Łukasz Sztuka

Sponsor kategorii
Talent

Wiele nieprzespanych nocy. Ojciec Kacpra Sztuki o trudnych początkach kariery syna

- Pewnie nie zabrałbym go na tor, gdybym wiedział, z jakimi trudnościami będzie się to wiązało - opowiada nam Łukasz Sztuka, ojciec Kacpra, nazywanego "nowym Kubicą". Dziś nastolatek jest kierowcą ORLEN Teamu, należy do programu juniorskiego Red Bulla i jest naszą nadzieją na występy kolejnego Polaka w Formule 1.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty: Kacper miał 4 lata, gdy zabrał go pan po raz pierwszy na tor. Pomyślałby pan, że to wszystko się tak potoczy?

Łukasz Sztuka, były kierowca rajdowy, ojciec Kacpra: I tak, i nie. Początkowo traktowaliśmy karting jako zabawę i nie zakładaliśmy startów w wyższych seriach, z czasem plany się zmieniły. Kacper coraz częściej mówił, że w przyszłości zostanie kierowcą F1.

Dziś, jak na to patrzę, pewnie nie zabrałbym go na tor, gdybym wiedział, z jakimi trudnościami będzie się to wiązało. Z drugiej strony jesteśmy częścią tego pięknego sportu, realizujemy naszą pasję i spędzamy wspaniały, wspólny czas z Kacprem

Pan sam ścigał się w rajdach. Czy te doświadczenia jakoś pomogły?

Rajdy i wyścigi to motorsport, ale jako dyscypliny znacznie się od siebie różnią. To tak jak sprint i maraton są biegami, ale innymi. Moje doświadczenie na pewno pomogło, ale wyścigi mocno różnią się od rajdów, więc mniej byłem w stanie pomóc w technice jazdy czy ustawieniach, natomiast schematy poruszania się w motorsporcie są podobne.

Czy było parę nieprzespanych nocy w drodze do miejsca, w którym jesteście? Choćby ze względów finansowych.

Zdecydowanie tak. To jest nieodłączny element sportów motorowych, że one są drogie. Nie znam osoby z mojego kręgu, która szłaby podobną ścieżką i nie ma kłopotów. Są pojedyncze wyjątki, cała reszta zmaga się z problemami budżetowymi. Chociażby historia Roberta Kubicy jest dobrze znana, gdzie jego ojciec musiał zaciągać pożyczki.

U mnie było sporo nieprzespanych nocy i to nie jest tak, że jesteśmy na etapie, gdzie odcinamy kupony. To jest cały czas walka. To jest taki sport, w którym tego budżetu nigdy nie jest za dużo. Wręcz przeciwnie. Jeśli masz więcej środków, to możesz pojechać dodatkowe testy albo wyścig. Możesz poprawiać umiejętności poprzez jeżdżenie, a to wymaga pieniędzy.

Większość swojego czasu poświęcam na to, by pozyskać budżet na dodatkowe testy dla Kacpra, by miał porównywalną do najlepszych rywali ilość jazdy. Chcemy walczyć z najlepszymi, chcemy wygrywać. Kacper ma jasno sprecyzowany cel. Ten końcowy to jazda w F1, a żeby się tam dostać, to trzeba zwyciężać.

A jakby pan opisał się jako ojciec? Ostatnio głośno jest o ojcu Maxa Verstappena, który był wręcz tyranem dla swojego syna.

Starałem się unikać dyktatorskiej relacji, jednak Kacper nie miał łatwo, szczególnie na początku. Zawsze powtarzam rodzicom innych kierowców, aby nie próbować robić z 8-9-letniego dzieciaka profesjonalnego zawodnika. Ja niestety popełniłem ten błąd, ale w miarę szybko się zorientowałem, że to do niczego dobrego nie prowadzi i odpuściłem. Można w łatwy sposób zniszczyć relację z dziećmi właśnie poprzez taki dyktatorski styl i wywieranie nadmiernej presji. To zupełnie niepotrzebne.

Naturalnie, cały czas starałem się, aby Kacper zawsze dawał z siebie 100 proc. Z perspektywy czasu wiem, że każdy zawodnik, który poważnie myśli o przyszłości, daje z siebie wszystko. Tutaj prośba do rodziców, którzy jeżdżą z dziećmi na zawody, aby dać im trochę luzu. Wtedy wyniki będą lepsze, przynajmniej u nas się to sprawdziło.

Kacper Sztuka z ojcem Łukaszem
Kacper Sztuka z ojcem Łukaszem

Czy obecne pokolenie ma łatwiej w motorsporcie, bo staliśmy się bogatszym społeczeństwem?

Zdecydowanie. Wystarczy popatrzeć, ilu polskich zawodników pojawia się za granicą i jeździ na wysokim poziomie. To wiele mówi o tym, że dostępność dla zainteresowanych tym sportem jest dużo większa. Z drugiej strony, konkurencja jest wyrównana i mocniejsza niż przed laty.

Rozmawiałem ze znajomymi, którzy działają w branży wyścigowej od 20-30 lat. Ktoś, kto wygrywał krajową Formułę 3, miał prawie pewny angaż w Formule 1 - przynajmniej jako kierowca testowy. Dziś to jest nie do pomyślenia.

Na pana barkach spoczywa odpowiedzialność za rozmowy ze sponsorami. Co pan słyszał przez miesiące, gdy przychodził rozmawiać o sponsoringu?

Od momentu, gdy Robert Kubica przestał jeździć w F1, nastąpił spadek zainteresowania wyścigami. To jest naturalne. Kiedy mieliśmy w skokach Adama Małysza, potem szczęśliwie pojawili się jego następcy i zainteresowanie skokami narciarskimi było olbrzymie, jednak ostatnio znacznie spadło w związku ze słabymi wynikami kadry.

My trafiliśmy na okres, gdy zainteresowanie wyścigami w Polsce stało się mizerne. Ono teraz rośnie, ale generalnie nie ma u nas kultury ścigania. Nie mamy w kraju praktycznie żadnego toru. Jest tor Poznań, który nie spełnia jednak wymogów do rozgrywania tam poważniejszych zawodów. W Polsce niewiele ludzi interesuje się wyścigami w porównaniu chociażby do Włoch czy Wielkiej Brytanii, gdzie ta kultura motorsportu była budowana przez dziesiątki lat.

Nam ciężko było przekonywać potencjalnych partnerów, aby inwestowali w młodego zawodnika, bo zwroty medialne nie były zbyt duże. Mieliśmy to szczęście, że Kacper pojechał dobrze w ubiegłym sezonie, zdobył tytuł w F4 i zainteresowanie wśród kibiców wzrosło. Dzięki temu byliśmy w stanie generować bardzo dobre zwroty dla sponsorów i rozmowy o współpracy w kontekście F3 stały się łatwiejsze, jednak motorsport ze względów budżetowych zawsze będzie trudną przeprawą.

W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować za obdarzenie nas zaufaniem firmom Red Bull, Orlen i Extral Aluminium.

Jest pan w stanie policzyć, ile kosztowała droga Kacpra do F3?

Motorsport to droga, w której można wydać tyle, ile się chce. Staram się nigdy nie wracać do tych rachunków, bo mógłbym się mocno zdziwić. Nigdy nie liczyłem tego i nie zamierzam tego robić.

Kacper trafił do programu juniorskiego Red Bulla. Musiał pan poczuć dumę, gdy stało się to faktem.

Gdy zadzwonił telefon z Red Bulla, pojawiło się zaskoczenie. Domyślaliśmy się jednak, po co do nich jedziemy. Z pewnością to duża radość dla całej rodziny, bo to nie tylko spełnienie mojego życzenia, ale też bliskich. To była nagroda za lata ciężkiej pracy i z pewnością powód do dumy.

Dla mnie, jako menedżera-ojca, dostanie się Kacpra do najlepszej i jednocześnie najtrudniejszej akademii, to najlepszy krok w rozwoju kariery syna. Program juniorski Red Bulla brutalnie weryfikuje kierowców, ale też daje największe możliwości.

Rodzina Red Bulla to otoczenie, które generuje ogromną presję. Wydaje mi się, że Kacper dobrze jednak znosi takie ciśnienie. Jak przygotować dziecko na coś takiego?

Pewne cechy charakteru mają na to wpływ. Ktoś jest bardziej impulsywny, ktoś inny jest spokojniejszy. Kacper należy do osób spokojnych, opanowanych i trudno wyprowadzić go z równowagi. Z tym człowiek się rodzi, ale ważne jest też wypracowanie odporności na stres, który wiąże się z samymi startami. Kacper zaczął jeździć jako 4-latek, jako 5-latek wystartował w pierwszych zawodach, więc presja stała się dla niego naturalna, dobrze sobie z nią radzi i potrafi skoncentrować się na swojej robocie. Stara się ją wykonać w 100 proc. dobrze, bo to jest recepta na sukces.

Kacper Sztuka startuje obecnie w Formule 3
Kacper Sztuka startuje obecnie w Formule 3

Jesteśmy po dwóch rundach F3, które były trudne dla Kacpra. Jak pan je ocenia?

Podchodziliśmy do sezonu z realnymi założeniami, ale nie ukrywamy, że wyniki w Bahrajnie były poniżej naszych oczekiwań. Zakładaliśmy, że pierwsza dziesiątka jest w naszym zasięgu. Dla Kacpra bardzo zaskakujące okazały się kwalifikacje i zmiana warunków na torze w tak szybkim tempie. Kompletnie się tego nie spodziewał.

Ze względu na to, Kacper mocno pracował nad przygotowaniem się do kwalifikacji w Australii. W Bahrajnie stracił ok. 0,7 s do zespołowych kolegów. W Melbourne wszyscy pojechali podobnie, ale za to zespół odstawał trochę tempem od rywali. To sprawiło, że Kacper ruszał do wyścigu z 19. miejsca. W takiej sytuacji, jeśli ma się szczęście, to można się przebić do przodu, ale można też łatwo stracić wiele pozycji.

Europa i tory, które Kacper zna, to będzie przełom?

Mam nadzieję. Wierzę w to bardzo mocno. Dane z symulatora i to, co dzieje się na torze, na to wskazuje.

Formuła 3 czymś was zaskoczyła?

Na pewno Bahrajn zaskoczył nas zużyciem opon i zmieniającą się błyskawicznie przyczepnością toru i Kacper teraz już wie, na co zwracać szczególną uwagę. W Australii już zaskoczenia w tym aspekcie nie było.

Rozmawiał Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty