.

.

"Małolat" z żelaza. Dudek się nie poddaje. Nigdy

Rok temu ustanowił niesamowity rekord, a już kilka dni później usłyszał diagnozę, która brzmiała jak wyrok – nowotwór krtani. Nie dawano mu szans na przeżycie, a dziś myśli już o kolejnym wyzwaniu. Nominowany w Plebiscycie WP Herosi Piotr Dudek to charakter niezłomny.

Ma 90 lat, ale entuzjazmem i chęcią życia mógłby obdzielić co najmniej kilka osób. W trakcie ostatniego roku dowiódł, że nie są w stanie powstrzymać go nawet największe przeciwności losu.

- Najbliżsi śmieją się, że skoro po 85. roku życia nie wykończył mnie covid, nowotwór krtani, sepsa i gronkowiec, to już raczej nic mnie nie wykończy - opowiada nam Dudek. - Dzisiaj się z tego śmieję, ale jeszcze kilka miesięcy temu byłem w fatalnym stanie. Teraz wróciłem do rytmu, już nawet… morsowałem w Bałtyku - chwali się mężczyzna, który w 2023 roku zasłynął jako najstarszy windsurfer na świecie.

Rekord świata i dramatyczna diagnoza

W kwietniu zeszłego roku trzykrotnie - w warunkach zimowych – pływał na desce. Stał się w ten sposób najstarszym windsurferem na świecie, a jego wyczyn oficjalnie wpisano do Księgi Rekordów Guinnessa. Nie powstrzymała go nawet kąpiel w lodowatym morzu i fatalne warunki atmosferyczne podczas kolejnych prób.

Swoim osiągnięciem nie nacieszył się jednak zbyt długo, bo kilka dni później usłyszał dramatyczną diagnozę, która dla wielu równoznaczna jest z wyrokiem śmierci. Ból ucha i gardła okazał się skutkiem rozrastającego się w jego organizmie nowotworu krtani.

- Statystyka dla ludzi w moim wieku jest taka, że 95 procent dość szybko umiera. Na szczęście lekarze zaczęli szybko działać i chwilę później byłem już po radioterapii - wyznaje nam. - W życiu jeszcze nigdy nie byłem tak słaby. Nie mogłem chodzić, a nawet uśmiechać się. Na szczęście leczenie przyniosło efekt. Zawziąłem się i od września robię wszystko, by odzyskać sprawność. Wychodzi całkiem dobrze, bo wróciłem już do gimnastyki, spacerów, a ostatnio morsowałem. To była piękna chwila. W maju planuję wrócić na deskę, a to nie koniec atrakcji, o których myślę – zaskakuje z uśmiechem 90-latek.

Piotr Dudek cieszy się na myśl na powrót na deskę windsurfingową i liczy na… kolejny rekord Guinnessa. Na razie to była tajemnica, ale sportowiec ma już pomysł na nowe szalone wyzwanie, które jeszcze bardziej ma go zmotywować do pracy nad sobą.

Kolejny szalony pomysł

- Pomyślałem, że może spróbuję zostać najstarszym człowiekiem, który spróbował sił na nartach wodnych. To siłowa dyscyplina, ale sobie poradzę – przyznaje pasjonat.

Od razu jednak zaznacza, że nowego sportu spróbuje tylko, jeśli przybędzie mu nieco sił i zdoła uzbierać kolejne osiem tysięcy złotych na podjęcie walki o kolejny rekord. Choć śmiałek do tej pory trzymał swoje plany w tajemnicy, to po kryjomu orientował się, czy może liczyć na wsparcie w Gdyni, w której mieszka. Chodzi bowiem nie tylko o wypożyczenie sprzętu, ale też użyczenie motorówki, za którą miałby mknąć na nartach wodnych. Dostał pozytywną odpowiedź.

- Bliscy mówią mi, że jestem szalony, ale skoro przeżyłem ciężką chorobę i wracam do pełnej sprawności, to chyba warto to wykorzystać. Nigdy nie siedziałem w domu i nie lubię takiego stylu życia. Obecnie wróciłem do 70-procentowej sprawności w porównaniu do ubiegłego roku. To sukces, skoro kilka miesięcy temu walczyłem o życie – dodaje.

Pionier tego sportu w Polsce

"Małolat", bo tak przekornie nazywają go młodsi koledzy, jest nie tylko najstarszym aktywnym windsurferem na świecie, ale także jednym z pionierów tego sportu w Polsce. Gdy 40 lat temu zaczynał naukę tego sportu, w naszym kraju nie było jeszcze żadnych instruktorów, a widok człowieka stojącego na desce i trzymającego żagiel budził jedynie uśmiechy politowania.

Pierwszy kontakt z windsurfingiem miał jednak wcale nie za granicą, ale w Polsce podczas wakacji w Dziwnówku. Odkąd zobaczył ratownika pływającego na desce z żaglem, robił wszystko, by wkrótce spróbować swoich sił w tym sporcie.

Gdy w końcu zdobył sprzęt, wszystkiego musiał uczyć się sam. W Polsce nie było nawet poradników. Dziś to on uczy innych nad jeziorem Kłodno.

Morze, Opole, dobry humor i sport

Z morzem Piotr Dudek związany jest od 1953 roku, gdy jako 19-latek zaczął pracować jako steward na statkach handlowych. W ciągu kilkunastu lat odwiedził najdalsze kraje świata.

- Ale po kilku latach ówczesne władze miały mi za złe, że dawałem marynarzom zbyt dużo nadgodzin, przez co miałem rzekomo przyczynić się do fatalnej sytuacji gospodarczej PRL. Po tym zdarzeniu miałem już dość pływania na statkach i zająłem się innymi sprawami - dodaje 89-latek, który ciekawe historie miał także na lądzie.

W przerwie od służby w żegludze oceanicznej podjął się pracy w Morskim Ośrodku Kultury, a tam założył znany na Pomorzu zespół Hajduczki, który nieco później został nagrodzony na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu

Wigoru, zdrowia i chęci do życia może pozazdrościć wiele znacznie młodszych osób. Mimo wieku wizyty pana Piotra u lekarzy jeszcze do niedawna ograniczały się do rutynowych kontroli. To jednak u niego rodzinne, bo w znakomitym zdrowiu są także dwie jego siostry, które w tym roku kończą 93 i 91 lat.

- Moja recepta? Rano gimnastyka, wieczorem przynajmniej dwukilometrowy spacer. W zimę morsowanie w Bałtyku, a latem niemal codziennie pływanie na desce windsurfingowej. I tak od 40 lat - zdradza swój sekret.