Bartłomiej Marszałek – człowiek, który przeciera szlaki
Jeśli wydaje Ci się, że Formuła 1 to sport ciekawy i widowiskowy, powinieneś poznać jej daleką krewną – F1 na wodzie. Na powierzchniach jezior, rzek, zatok i portów superszybkie łodzie rozpędzają się do prędkości 250 km/h, a "setkę" osiągają w 2,5 sekundy. Warto też przybliżyć sobie sylwetkę Bartłomieja Marszałka, czyli pierwszego Polaka w tym prestiżowym gronie.
Płatna współpraca z marką Orlen
Formuła 1 na wodzie?!
Istnieje, istnieje i do tego ma się bardzo dobrze. Pierwsze zawody rozegrane zostały w 1981 roku. Do tej pory zorganizowano ponad 300 wyścigów rangi Grand Prix. 15 kierowców zdobyło tytuł mistrza świata, a 48 zostało członkami zaszczytnego klubu zwycięzców Grand Prix.
Cała koncepcja wzorowana jest oczywiście na samochodowej wersji wyścigów Formuły 1. Tutaj też obserwujemy najlepszych kierowców wodnych, najbardziej zaawansowane technologie i największe wymagania.
Kluczową różnicą jest oczywiście środowisko wyścigu – asfalt zostaje zastąpiony przez taflę wody, a bolidy przez łodzie motorowe o niezwykle futurystycznym wyglądzie, który kojarzy się z promami kosmicznymi. 4,6 do 6 metrów długości, 2,1 metrów szerokości i silnik o mocy 425 koni mechanicznych. To prawdziwe morskie bestie.
Na czym polega wyścig? Zasady są – przynajmniej w teorii – proste. I podobne do klasycznej F1. Motorowodniacy muszą pokonać określoną liczbę okrążeń, a najszybszy z nich na linii mety zgarnia laur zwycięzcy.
Za każdy wyścig (od tego sezonu również za wyścigi sprinterskie na dwa razy krótszym dystansie) przyznawane są punkty do klasyfikacji generalnej, a mistrzem świata zostaje na koniec sezonu kierowca, który zgromadził na swoim koncie największą liczbę "oczek". Najwięcej tytułów na koncie mają przedstawiciele słonecznej Italii. Polska doczekała się do tej pory jednego reprezentanta w F1H2O i jest nim Bartłomiej Marszałek, który od 2020 roku startuje w barwach Orlen Team.
Istnieją oczywiście znaczące różnice pomiędzy F1 a jego wodną wersją. Fakt, że superszybkie łodzie prują tafle akwenów, zdecydowanie dodaje mu widowiskowości. Rozprysk wody powoduje bowiem, że nie da się jechać bezpośrednio za rywalem, gdyż znacząco ogranicza to widoczność. Motorowodniacy bardzo aktywnie szukają więc sobie miejsca na torze i często decydują się na manewry wyprzedzania.
W formie ciekawostki możemy dodać, że w F1H2O prosty odcinek nie może być dłuższy niż 850 metrów, co jednak wystarczy aż nadto do rozwinięcia zawrotnych prędkości.
Sędziowie mogą przyznać kierowcom kary w postaci karnych okrążeń, żółtych oraz czerwonych kartek. Nierzadkie są kary finansowe za zniszczenie boi. Na torze dzieje się naprawdę sporo.
Rodzinne tradycje
Bartek jest zawodnikiem Polonii Warszawa, a miłość do sportów motorowodnych zaszczepili w nim ojciec wespół ze starszym bratem. Pierwszy z nich – Waldemar Marszałek – jest prawdziwą legendą wyścigów na wodzie i jednym z najbardziej utytułowanych zawodników w historii.
Z kolei brat Bartłomieja, śp. Bernard, oprócz licznych sukcesów na arenie krajowej i międzynarodowej dorzucił do swojego dorobku coś bardzo unikatowego – jako jedyny zawodnik w historii zdobył tytuł mistrza świata, używając włoskiego silnika i nie będąc Włochem.
Nic zatem dziwnego, że Bartłomieja ciągnęło do ścigania się na wodzie już od najmłodszych lat. Fachu uczył się, pomagając bratu w startach. Uzupełniał paliwo, mył łodzie. Chłonął wiedzę od podstaw.
To od początku była czysta pasja. Takie podejście – wsparte talentem, determinacją i podlane sosem rodzinnych tradycji – szybko wydało pierwsze owoce, czytaj: pierwsze medale.
W wieku 22 lat Bartłomiej Marszałek uzyskał krajową licencję Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego, a już rok później zdobył srebrny krążek mistrzostw świata w klasie 0-350.
Ten oraz inne sukcesy otworzyły polskiemu motorowodniakowi drogę na salony i w końcu w 2011 roku trafił do F1H2O, czyli prawdziwej elity wodnych wyścigów. To dość hermetyczne grono. W ramach tegorocznych mistrzostw w szranki stanie zaledwie 18 kierowców z 13 krajów.
Warto w tym miejscu podkreślić, że Bartłomiej Marszałek korzysta tylko i wyłącznie ze zdobyczy polskiej myśli technicznej, rodzimych specjalistów i współpracuje z krajowymi ośrodkami badań. Walnie przyczynia się tym samym do rozwoju całego środowiska motorowodnego nad Wisłą.
Na sukcesy trzeba zapracować
Za naszym reprezentantem ponad dekada rywalizacji na najwyższym poziomie i już samo to trzeba odczytać jako olbrzymi sukces, ale jak to z sukcesami bywa – apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Najważniejszymi zdobyczami w kolekcji Bartłomieja Marszałka jest zeszłoroczna wygrana w GP na jeziorze Toba w prowincji Sumatra Północna w Indonezji oraz zajęcie 2. i 3. miejsca w GP Szardży rok wcześniej. Z kolei w tabeli końcowej rywalizacji o tytuł najszybszego motorowodniaka globu Polak najwyżej sklasyfikowany został w 2019 roku, kiedy ostatecznie uplasował się na 5. pozycji.
Tegoroczną edycję motorowodnych MŚ F1H2O, która wystartowała przed kilkoma tygodniami, nasz as zainaugurował, zajmując 5. miejsce w Grand Prix Indonezji. W sprincie, który jest odrębnym wyścigiem, poszło mu jeszcze lepiej, a rywalizację zakończył na 2. lokacie.
Kolejnym polem zmagań najlepszych motorowodniaków świata było Grand Prix Wietnamu, które zostało rozegrane w ostatni weekend marca, a zawodnik Orlen Teamu zakończył wyścig główny na wysokim, piątym miejscu. Koniec sezonu zaplanowano na grudzień 2024 roku, kiedy odbędzie się wyścig w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Cały kalendarz MŚ F1H2O znaleźć można na oficjalnej stronie federacji.
Walka nie tylko na wodzie
Głównym celem w tym roku (i kilku następnych latach) nie będzie jednak zdobycie wymarzonego tytułu czy kolejnych punktów w klasyfikacji generalnej. Najważniejsza walka rozegra się poza torem wyścigowym, a polem bitwy będą lekarskie gabinety.
W 2022 roku Bartłomiejowi Marszałkowi urodziła się córka Malwina, u której lekarze zdiagnozowali bardzo rzadką chorobę genetyczną atakującą prawie wyłącznie kobiety – Zespół Retta. Osoby dotknięte tym schorzeniem nie mówią, nie nawiązują kontaktu, a ponadto mają osłabiony układ immunologiczny, problemy z oddychaniem i stan zapalny mózgu.
Leczenie w tym przypadku jest niezwykle kosztowne i wymaga stosowania medykamentów, których cena wynosi w przybliżeniu 10 tys. dolarów tygodniowo, oraz terapii genowej wartej łącznie około 3 miliony dolarów. To olbrzymie kwoty, które przekraczają możliwości finansowania zdecydowanej większości ludzi – nie wyłączając rodziny Marszałków.
Dlatego też 22 lutego uruchomiona została zbiórka pieniędzy na leczenie Malwiny. Akcja potrwa do 30 maja 2024 roku. Swoje wsparcie przekazać możesz za pośrednictwem strony siepomaga.pl.
Głęboko wierzymy, że z każdego nadchodzącego starcia rodzina Marszałków wyjdzie zwycięsko.
Płatna współpraca z marką Orlen